The Day It Rained Blood - Dwa

– Wysyłam swojego syna, Thomasa, do
szkoły w Crimson County.
Biskup Atlee Yoder
mógł to przewidzieć. Domyślał się tego od dawna. Amiszowie z Oakfiels
od lat byli niespokojni. Szczególnie ci z Fall lub – jak przyjęło się je
nazywać na przestrzeni lat – Wysypu Zła. A teraz, po raz pierwszy w historii
ich zgromadzenia, kobieta wysyłała swoje dziecko do szkoły na drugim krańcu
wyspy, poza Czarny Las. Tą kobietą była Agnes Graber, która pojawiła się w kościele
Yodera o ósmej rano. Wyglądała na podenerwowaną, więc wpuścił ją do swojego
gabinetu, by porozmawiać. Wciąż miał na sobie szlafrok, co już na starcie
stawiało go na przegranej pozycji. Siedział za biurkiem, a ona górowała
nad nim po drugiej stronie blatu, narzekając i machając mu przed twarzą
palcem.
– Agnes, proszę
cię, przemyśl to – poprosił. – Ludzie z Crimson County nas nie rozumieją i ty
o tym wiesz. A jeśli ty to zrobisz, inni mogą pójść twoim śladem.
– Tego właśnie się
boisz, prawda?
Agnes była
pierwszą ze swojego pokolenia, która kwestionowała ich religię. Yoder obawiał
się, że nie ostatnią. Miała trzydzieści siedem lat i rok wcześniej
straciła męża oraz córkę podczas Wysypu. Córka, Elsa, była jedną z wielu
osób – głównie dzieci – które ginęły co roku na Wysypie Zła. Kilka dni po
zniknięciu Elsy, mąż Agnes, Lyle, naiwnie zapuścił się do Czarnego Lasu, by ją
odnaleźć. Wtedy widziano go po raz ostatni.
– Chodzi mi o to
– powiedział Yoder – żebyś nie podejmowała decyzji pochopnie. Przepowiednia
mówi, że Chrystus powróci po upadku trzech północnych gwiazd.
– Wiem – odparła
Agnes. – Ale od upadku północnych gwiazd minęły dwa tygodnie, więc gdzie on, do
licha, jest?
– Ewangelia nie
mówi, ile czasu minie, nim zbawiciel powróci, głosi jedynie, że nastąpi to po
upadku gwiazd.
– Wiem, co mówi
ewangelia – warknęła Agnes. – Ale nie zamierzam czekać kolejnych dwudziestu
lat. Thomas to wszystko, co mi pozostało, i nie chcę go stracić. Chcę,
żeby się uczył, żeby mógł samodzielnie oceniać świat, a nie wchłaniał
wszystkie twoje religijne brednie.
Religijne brednie?
Jak śmiała! W normalnych okolicznościach, Yoder zacząłby grozić jej palcem
i podniósłby głos. Ale nastały ciężkie czasy dla kościoła, więc musiał nad
sobą panować.
– Agnes, nie
chciałbym, żebyś popadła w niełaskę Pana. Uważaj na swoje bluźnierstwa. Ewangelia
mówi, że nie powinniśmy dawać posłuchu tym, którzy chcą nas zniszczyć.
– Popaść w niełaskę
Pana? Co jeszcze mógłby mi zrobić? Odebrał mi już męża i córkę.
– To część
boskiego planu.
– Boskiego planu? –
oburzyła się Agnes. – Zgodnie z boskim planem, Chrystus powróci i ocali
nas od złego. Czekamy co roku, liczymy, że nadszedł czas, ale to nigdy
nie ten rok. Chrystus może powrócić choćby za tysiąc lat, o ile w ogóle!
Ilu jeszcze musi zginąć w tym lesie, zanim się pojawi?
Yoderowi nie
podobał się jej ton ani bluźniercze słowa, które kierowała przeciwko ich religii.
Podstawy ich społeczeństwa zostały zbudowane na Ewangelii Świętej Zuzanny. O ile
większość Chrześcijan zna ewangelie Mateusza, Marka, Łukasza
i Jana, ludzie z Oakfield podążali za mniej znaną ewangelią Zuzanny,
która zawierała te same elementy co pozostałe, a dodatkowo dostarczała
informacji na temat tego, czym zajmował się dwudziestokilkuletni Jezus, zanim
został prorokiem. W rozdziale 40 ewangelii Zuzanny znajdowało się
proroctwo, które zapowiadało drugie przyjście Pana, a które Agnes
poddawała w wątpliwość. Przepowiednia jasno mówiła, że zbawca przybędzie
po upadku trzech północnych gwiazd. Upadek tychże zaobserwowano nad Oakfield
początkiem października.
– Brak wiary w drugie przyjście jest
jednoznaczny z brakiem wiary w Boga – powiedział Yoder, mając
nadzieję spacyfikować rozeźloną kobietę.
– Ojcze, nie chcę
wątpić ani w ciebie, ani w ewangelię – odparła Agnes z większą
dozą pokory. – Ale podczas tego Wysypu straciliśmy już czwórkę dzieci. Nie
możemy tak dalej. Przynajmniej ja nie mogę. Jestem na skraju załamania, więc
dla własnego dobra oraz przyszłości mojego syna, Thomasa, zapisałam go do
liceum w Crimson County.
– I co chcesz w ten
sposób osiągnąć?
Agnes położyła
dłonie na blacie biurka i nachyliła się nad nim.
– Nie wiem, czy
zauważyłeś, Atlee, ale nikt z Crimson County nie znika podczas Wysypu.
– Tego nie wiesz.
– Wiem. Bo gdyby
któreś z ich dzieci zniknęło, przyszliby do nas i zapytali, czy go
nie widzieliśmy, tak jak my zawsze udajemy się do nich, by pytać o naszych
zaginionych.
– Agnes, usiądź.
– Nie ma potrzeby.
Już skończyłam. Chciałam, żebyś dowiedział się tego ode mnie.
Agnes wyszła z gabinetu
Yodera i zatrzasnęła za sobą drzwi, zostawiając go samego, by zastanowił
się nad tym zajściem. Obawiał się, że w nadchodzących tygodniach wielu
członków amickiej społeczności zacznie kwestionować, może nawet odrzucać, ich
religię. Yoder znalazł się w ślepym zaułku. Nadeszły ciężkie czasy, które
wymagały użycia drastycznych środków. Wrócił myślami do swojej niedawnej
podróży. W tym roku udał się do Rzymu na pogrzeb papieża Jana Pawła
Grzegorza. Podczas uroczystości poznał wielu biskupów i księży z całego
świata, którzy zebrali się, czy wspominać żywot papieża. Jeden z księży
wywarł na nim szczególne wrażenie. Ksiądz nazywał się Vincent Papshmir, a rozmowa,
którą przeprowadzili nad butelką wina, wciąż trwała w pamięci Yodera. Papshmir
pochodził z miasta, o którego istnieniu Yoder nigdy nie słyszał, z miejsca
zwanego Santa Mondega. Podczas swojej pijackiej tyrady, Papshmir
utrzymywał, że znał ludzi, którzy zabili papieża. Nazywał ich Łowcami Trupów
i twierdził, że polowali oni i zabijali wampiry, zombie, wilkołaki
oraz wszelkiej maści nieśmiertelne potwory, które w tajemnicy żyły na
świecie.
Choć Papshmir wypił
sporo wina podczas ich spotkania i bardzo dużo przeklinał (niemal każde
wypowiadane przez niego zdanie zawierało "skurwysyna",
"chuja" lub "zasrańca"), wydał się Yoderowi intrygujący, w przeciwieństwie
do wszystkich innych świętych mężów, których poznał. Lubował się w teoriach
spiskowych, choćby tej, że rząd nie próbował łapać Łowców Trupów, ponieważ na
nich polegał i zlecał im zadania, których nie mogliby zrealizować normalni
żołnierze czy skrytobójcy. Papshmir
dał Yoderowi skrawek papieru z danymi kontaktowymi kogoś, kto – jak
wierzył – znał miejsce pobytu Łowców. Więc, choć poszukiwanie pomocy u ludzi
z zewnątrz kłóciło się z surowym prawem Oakland, Yoder wziął tę
kartkę. I cieszył się, że to zrobił.
Przeszukał
szuflady biurka, aż znalazł skrawek, który podarował mu Papshmir. Zapisana na
nim wiadomość brzmiała:
Żeby wynająć
Łowców Trupów, udaj się do baru Tapioca w Santa Mondedze.
Pytaj o Sancheza.
< poprzedni
Komentarze
Prześlij komentarz