The Plot to Kill the Pope - Jeden

Generał Alexis Calhoon bolała głowa.
Strasznie. Sześć lat służby w ściśle tajnej rządowej agencji zwanej
Operacją Fantom zapewniło jej stanowczo za dużo bólów głowy. Za większość
problemów odpowiadali ludzie, których nazywała "Siecią Dużych
Chłopców" – grupa agentów w średnim wieku, którzy przed nią
odpowiadali. Dostała ich w spadku po swoim poprzedniku, generale
Drebbinie, który był tak niekompetentny, jak wskazywało jego nazwisko.[1]
Po dziś dzień Sieci Dużych Chłopców
zdarzało się pracować w pokrętnym przekonaniu, że lepiej, jeśli Calhoon
nie wie, co robili. W pewnym sensie mieli rację. Gdyby wiedziała
o połowie rzeczy, którymi się zajmowali, i nie karała ich za nie,
pewnego dnia skończyłaby z nimi w pace.
Kiedy obejmowała urząd, bała się, że
"duzi chłopcy" jej nie zaakceptują, ponieważ była czarną kobietą
w wydziale złożonym z białych mężczyzn, ale żaden z nich nie
miał z tym problemu; a nawet jeśli, nikt nic nie mówił. Szybko doszła
więc do wniosku, że mają ją gdzieś, dopóki ona nie wtyka nosa w ich
tajemnice i informatorów. Czasami drażniło ją, że trzymali ją
z daleka od wszystkiego, ale za żadne skarby nie potrafiła zmienić ich
podejścia. A najgorszy z całej tej bandy agentów, ten
z największą ilością sekretów, siedział przed nią, po drugiej stronie
biurka. Był łysiejącym, siwym pięćdziesięciolatkiem, którego już dawno ktoś
powinien wysłać na emeryturę. Jego ostatnia wpadka trafiła na pierwsze strony
krajowych gazet. Drań. Stąd ten straszny, okropny ból głowy.
Calhoon patrzyła na zdjęcie
z pierwszej strony gazety przez większość poranka, przeklinając siebie
i, w duchu, siedzącego naprzeciwko faceta w srebrnym ganiturze.
Do głównego tematu wydania dołączono zdjęcie maski w kształcie żółtej
czaszki z czerwonym czubem oraz nagłówek:
CZERWONY
CZUB ZNOWU UDERZA
Złożyła gazetę i rzuciła Devonowi
Pincentowi. Trafiła go w pierś i spadła na kolana. On strzepnął jakiś
pył z marynarki i podniósł gazetę. Przyjrzał się pierwszej stronie, wzruszył
ramionami i odłożył gazetę z powrotem na biurko. Obok Pincenta
siedział Blake Jackson, zastępca Calhoon. Jackson był karierowiczem po
czterdziestce, skazanym na wielkość po otrzymaniu kilku orderów na odwagę
podczas służby w Marines. Jego karierze zapewne pomagał fakt, że wyglądał
jak Denzel Washington, a przez to wszyscy lubili go od pierwszego spotkania.
Nie krył emocji i Calhoon widziała, że by tak samo zły jak ona – po samym
sposobie, w jaki patrzył na Pincenta.
– No? – powiedział Jackson. – Co masz do
powiedzenia?
Devon wzruszył ramionami.
– W sensie?
– Powiedziałeś, że gościa już nie ma
i nigdy się nie pojawi. Jeśli zostanie złapany i zidentyfikowany jako
twój Joey Conrad, będziemy udupieni.
Calhoon westchnęła.
– Blake, uspokój się. Devon zaraz powie
nam, że nie ma pojęcia, kim jest Czerwony Czub, bo, Boże uchowaj, gdyby Devon
cokolwiek o nim wiedział, wylądowałby w więzieniu.
Devon jeszcze raz spojrzał na zdjęcie
w gazecie.
– Takich masek na pewno są tysiące –
powiedział. – Skąd mam wiedzieć, kto chowa się za każdą haloweenową maską
w tym kraju?
Jackson porwał gazetę z blatu
i uniósł ją, jeszcze raz pokazując zdjęcie Calhoon, jakby nie dość się na
nie napatrzyła.
– Generale, to Joey Conrad! –
powiedział, stukając w fotografię, niepotrzebnie podkreślając, o kim
mówił. – Zatłukł nastolatka kijem baseballowym, a potem posiekał całą rego
rodzinę jakimś pieprzonym mieczem. Ledwie zatuszowaliśmy zeszłoroczną sprawę
z B Movie Hell, a teraz mamy masakrę na stacji benzynowej! Tak
nie może być! Ten dupek samodzielnie rozwali Fantoma, jeśli go nie znajdziemy
i nie usuniemy.
Devon odchrząknął, co zawsze oznaczało,
że szykuje się do wygłoszenia błyskotliwego komentarza.
– Może ta kobieta, która go widziała...
jak jej... Diane Crawford? Może ona to wszystko zmyśliła? Jej historia jest
dość niejasna i mówi, że zemdlała, przez co ominęła większość zajścia.
Myślę, że nadchodzące tygodnie rzucą nowe światło na tę sprawę. Jeśli Czerwony
Czub jest takim psycholem, czemu miałby oszczędzić pannę Crawford?
– Dziękujemy za tę błyskotliwą uwagę –
sarkastycznie przerwała mu Calhoon. – Ale wszystko, co on robi, zostawia ślad
na tobie, Devon. Jeśli pewnego dnia uda mi się udowodnić, że pomogłeś mu uciec
z azylu, żeby urządził tę rzeź w B Movie Hell i uratował ci
córkę, pójdziesz siedzieć.
Devon zachował spokój, jak zawsze.
– Generale, chyba dodaje pani dwa do
dwóch i wychodzi pani dwadzieścia dwa.
– Jeśli to ma być dowcip, to go nie
rozumiem – sucho odparła Calhoon. – I naprawdę męczy mnie twoje podejście.
Dla dobra tego wydziału i wszystkich pracujących w nim osób nie mam
wyjścia, muszę cię zawiesić w obowiązkach. Niedługo policja albo media
poskładają do kupy wszystkie kawałki i stwierdzą, tak jak ja, że to Joey
Conrad ukrywa się za maską Czerwonego Czuba i że to ty go uwolniłeś.
A kiedy ten dzień nastanie, wolałabym, że wydział pozostał tak daleko od
tej gównoburzy, jak to tylko możliwe. Toteż od tej chwili nie masz prawa
kontaktu z żadnym z pracowników tego wydziału. Dostęp do budynku,
wszystkie twoje hasła i loginy zostały zablokowane. Niebawem znikną wszelkie
dowody na to, że tu pracowałeś.
– Ale generale...
– Devon, dziękuję ci za wieloletnią
służbę, możesz odejść.
– Ale generale, pracuję w tej
chwili nad dużą sprawą.
– Nie, nie pracujesz. Nie pracujesz tu.
– Ale znalazłem pani starego znajomego,
Solomona Benneta! Ukrywa się w Rumunii.
Wzmianka o Solomonie Bennetcie
musiała zwrócić uwagę Calhoon. Na moment wyraźnie stężała, po czym opanowała
się i zignorowała nowinę.
– Jeśli jest w Rumunii, ma
szczęście. Dopóki nie postawi stopy w Ameryce, nie chcę słyszeć jego
imienia.
– W tym rzecz – powiedział Devon
z błagalnym spojrzeniem. – Myślę, że zamierza tu wrócić
i podejrzewam, że to może mieć związek z Bożonarodzeniowym Cudem
i wizytą papieża.
– Niby Bennett chce zdobyć lekarstwo na
raka? – zakpiła Calhoon. – Nie miałby odwagi ani środków.
– Może nie – zgodził się Devon. – Ale
i tak sądzi, że lek należy to niego. Dopóki nie dowiem się, co planuje,
bardzo istotne jest, żebym informował panią o jego położeniu. Może dobrze
byłoby przełożyć Cud?
Calhoon nie zastanawiała się nad
propozycją zbyt długo, szczególnie nad sugestią, żeby przełożyć wizytę papieża.
To wydarzenie mogło być przełomem w jej karierze.
– Solomon Bennett to dinozaur –
prychnęła. – Dezerter ukrywający się od pięciu lat. Jeśli pojawi się w tym
kraju, nie przejdzie przez kontrolę bez mojej wiedzy.
– Ale jeśli przejdzie przez kontrolę,
stawiam dychę, że będzie pani szukać, generale.
– Devon, zabieraj stąd siebie i swoją
dychę.
Blake Jackson położył rękę na barku
Devona.
– Wyjdź, tylko pogorszysz swoją
sytuację. Jeśli zapomnisz czegoś, albo zostawisz płaszcz, zadzwoń do mnie.
Jakoś ci je dostarczę.
Devon wstał i ruszył ku drzwiom.
Przez chwilę wydawało się, że odwróci się i powie coś więcej, ale nie
zdecydował się na to. Kiedy wyszedł a drzwi się zamknęły, Calhoon postanowiła
podzielić się z Jacksonem jeszcze jedną sprawą.
– Blake, jest coś jeszcze – powiedziała.
Sięgnęła do szuflady biurka i wyjęła brązową kopertę. Przesunęła ją po
biurku.
– Co to jest? – zapytał Jackson.
– Otwórz.
Na kopercie czarnym długopisem napisano
nazwisko Alexis Calhoon. Jackson ujął kopertę za róg i wysypał zawartość
na biurko. Wypadły fotografia papieża w formacie A4 oraz karta do gry.
Uniósł je i obejrzał uważnie, jedno po drugim, jeszcze raz
i ponownie, tam i z powrotem.
– Mam nadzieję, że to żart – powiedział.
Na zdjęciu papieża czarnym długopisem
ktoś napisał:
PAPIEŻ
UMRZE NASTĘPNY
POZDRAWIAM,
CZERWONY
CZUB
Karta była ręcznie robioną kartą Top
Trump[2]
z wizerunkiem Czerwonego Czuba. Pod obrazkiem znajdowała się tabelka
z cechami:
SIŁA FIZYCZNA 92
WZBUDZANIE STRACHU 96
MOC RAŻENIA 99
SIANIE ZGROZY 94
– Na początku też tak myślałam –
zgodziła się Calhoon. – Ale potem zapytałam siebie, kto uznałby to za zabawne?
– Nikt – powiedział Jackson.
– Właśnie. A skoro papież bierze
udział w moim Bożonarodzeniom Cudzie w przyszła sobotę, tylko
bezmózgi idiota wysłałby mi coś takiego dla żartu.
– Zna pani takich bezmózgich idiotów?
– Nie. Więc trochę pogrzebałam. –
Calhoon znów sięgnęła do szuflady i wyjęła kasetę VHS, którą przesunęła po
blacie ku Jacksonowi. Była to kopia filmu z Robbiem Coltranem o dość
dziwnym tytule Ten papież musi umrzeć.
Jackson się speszył.
– Ten papież musi umrzeć?
Naprawdę istnieje taki film?
– To brytyjska wersja – powiedziała
Calhoon. – Wierz albo nie, kiedy film ukazał się początkiem lat dziewięćdziesiątych,
Ameryka zmieniła mu tytuł na Ten papież musi dojrzeć[3]
żeby nie obrazić Kościoła Katolickiego.
– Gdyby to wydarzyło się dzisiaj –
powiedział Jackson, oglądając kasetę – Twitter zasypałyby wiadomości
o tym, że to sugeruje, że papież jest gruby, i tym samym obraza.
Na wzmiankę o Twitterze Calhoon
pogorszył się humor.
– Tak, możliwe. Pokazuję ci to, bo to
jeden z przedmiotów zabranych z pokoju Joeya Conrada w Azylu
Grimwalda po zeszłorocznej masakrze w B Movie Hell. Pewnie
pamiętasz, że miał różne DVD z filmami pokroju Halloween czy Teksańska
masakra piłą mechaniczną. Filmami, które w naszej ocenie miały wpływ
na rzeź, jaką urządził. Miał też kasetę wideo, właśnie tę.
– Pamiętam – powiedział Jackson. – Ma
bzika na punkcie kopiowania rzeczy z filmów, prawda?
– Tak, i trochę się boję, bo
najpierw dostałam tę groźbę zabicia papieża, a potem znalazłam ten film
w rzeczach Joeya Conrada.
– Niedobrze – powiedział Jackson,
przesuwając kasetę po biurku. – Ale czas się nie zgadza. Skąd niby Czerwony
Czub miałby wiedzieć o wizycie papieża? Bardzo niewiele osób zna nasze
plany.
– Fakt. I, niestety, Devon jest
jedną z nich.
– Ale Devon nie ma z tym nic
wspólnego?
– Oczywiście. Ale właśnie próbował
przełożyć mój Bożonarodzeniowy Cud mówiąc, że pojawi się na nim Solomon
Bennett. Założę się, że Devon wie, co planuje Czub, nawet jeśli osobiście za
tym nie stoi.
Jackson skrzywił się i machnął
ręką.
– Nieważne, jak dobry jest ten Czerwony
Czub, nigdy nie dotrze do papieża. Poza tym, papież co roku dostaje setki
gróźb. Gdyby odwoływać wszystkie wydarzenia, przed którymi pojawiają się takie
groźby, papież nigdy nie spotkałby się z wiernymi!
Calhoon rozparła się w fotelu.
– Fakt. Ale ponieważ Devon miał jakieś
powiązania z Czerwonym Czubem, groźba staje się bardziej realistyczna,
a jeśli coś się stanie, cały wydział zostanie skompromitowany.
– Chyba nie myśli pani
o przełożeniu tego eventu? – Jackson podniósł zdjęcie papieża
i jeszcze raz spojrzał. – Przez taką dziecinną groźbę?
– Nie, skąd – odpowiedziała Calhoon. –
Nie ma takiej opcji, ale wyślę ludzi do prasy, żeby rozdmuchać informację
o tym, ż Czerwony Czub groził papieżowi śmiercią. Poinformuję papieża, że
groźbę traktujemy poważnie i w ostatniej chwili zmienimy miejsce
wydarzenia, tak na wszelki wypadek. Ale nie odwołam tego. Potrzebujemy tych
pięciu milionów dolarów z Domu Papieskiego i przede wszystkim
potrzebujemy papieża, żeby udowodnić inwestorom, że wyleczyliśmy jego raka
skóry.
Jackson wydawał się zaskoczony.
– Wygląda na to, że ma pani wszystko
zaplanowane. Ale czy naprawdę musimy zmienić miejsce? Już jest ściśle tajne.
– Prawda. Ale protokół wymaga, by
w przypadku potwierdzonej groźby przenieść imprezę w nasze Awaryjne
miejsce.
– Które jest...?
– Powiem ci po rozmowie z Jego
Świątobliwością.
– Okej.
Calhoon ucieszyła się, że Jackson
zaakceptował jej plan. Dobrze im się współpracowało, odkąd ściągnęła go do tego
wydziału. Też nie pałał miłością do Sieci Dużych Chłopców i podobało mu
się, jak ona pracowała. Był idealnym zastępcą. Ktoś mógłby powiedzieć, że to
typowy przytakiwacz, ale Calhoon właśnie tego potrzebowała.
– To co zrobimy z Devonem? –
zapytał, wiedząc, że miała coś w rękawie.
– Dobrze, że zapytałeś. – Calhoon
uśmiechnęła się. – Każ go śledzić, kontroluj jego prywatny telefon
i przejrzyj maile w poszukiwaniu czegoś podejrzanego. Jeśli wciąż
kontaktuje się z Joeyem Conradem, chcę o tym wiedzieć.
– Tak, proszę pani.
– Dobrze, to wszystko.
Jackson nie próbował podnieść się
z miejsca.
– Swoją drogą – zaczął skromnie. – Kim
jest Solomon Bennett? I dlaczego miałby chcieć zdobyć lekarstwo na raka?
Calhoon głośno westchnęła.
– Był członkiem naszego wydziału, zanim
dołączyłeś. I jednym z powodów, dla których Joey Conrad skończył
w szpitalu psychiatrycznym.
[1] Drebbin – rogata
postać z planety Dathomir, z uniwersum Gwiezdnych Wojen
[2] Karty Top Trump
– karty z prawdziwymi postaciami, którym przypisywane są pewne cechy oraz
liczbowe wartości określające "moc" danej postaci
[3] Oryginalnie
chodziło o zmianę The Pope Must Die na The Pope Must Diet, czyli Ten
papież musi schudnąć.
< poprzedni
Komentarze
Prześlij komentarz