The Plot to Kill the Pope - Trzynaście

Baby nigdy wcześniej nie ubierała się na randkę. Było to zaskakująco trudne, tym bardziej że nie była pewna, czy Jason Moxy zaprosił ją, żeby ćwiczyć role do Gorączki sobotniej nocy, czy faktycznie mu się spodobała. Nagle wszystkie ubrania zaczęły mieć mnóstwo do powiedzenia. Część mówiła: "Patrz na mnie, jestem łatwa", inne krzyczały: "Łapy przy sobie!" Potrzebowała czegoś pomiędzy, więc – po godzinie przymierzania różnych rzeczy – wybrała dżinsy długości trzy czwarte i białą bluzkę. Na co dzień, niezbyt dziwkowato.
Jason pojawił się o ósmej. Zanim zdążył odeskortować ją z domu do samochodu, Devon – przyjacielski ojciec – zaprosił go – będziesz-trupem-jeśli-skrzywdzisz-moją-córeczkę – na przesłuchanie.
Baby była zaskoczona, jak umiejętnie jej ojciec wyciągał informacje z chłopaka. Po niecałych dwóch minutach wiedział, że Jason pochodził z zamożnej rodziny, uwielbiał sport i miał nadzieję, że pewnego dnia zaśpiewa na Broadwayu. A jeśli sen o Broadwayu nie wypali, miał plan awaryjny, który wyjątkowo przypadł do gustu Devonowi, który uwielbiał ludzi rozpatrujących różne ewentualności. Ojciec Jasona prowadził wypożyczalnię samochodów, którą syn miał pewnego dnia przejąć, jeśli nie uda mu się zostać gwiazdą Broadwayu. Pod każdym względem wydawał się w porządku.
Baby wciąż nie wiedziała, czy wybierali się na randkę czy nie, ponieważ Jason pojawił się w stroju Banny'ego Zuco. Miał na sobie niebieskie dżinsy, biały T-shirt i czarną skórzaną kurtkę z logiem T-Birds na plecach. Próba czy randka? Wciąż nie wiedziała.
Kiedy wreszcie Devon uznał, że Jason nie był byle śmieciem, pozwolił im wyjść. Jason poprowadził Baby przez podjazd do swojego samochodu – jednego z najfajniejszych aut, jakie widziała, ustępujący jedynie czerwono-żółtemu dostawczakowi Czerwonego Czuba. Pojazd Jasona był dokładną repliką białego Forda, którym Danny Zuco jeździł w Gorączce, z srebrnymi i czerwonymi paskami po bokach.
– To najbardziej odjazdowa bryka, w jakiej siedziałam – powiedziała Baby, na moment udając, że zapomniała o istnieniu samochodu Czerwonego Czuba.
– Pożyczyłem od taty na wieczór – odpowiedział Jason. – Ma epliki wszystkich słynnych filmowych samochodów. Ale pomyślałem, że ten ci się spodoba.
– Jest wspaniały. Jakie jeszcze ma?
– Same perełki. Furę z Powrotu do przyszłości, z Nieustraszonego, Generała Lee, ma Garbiego, vana Drużyny A, Batmobil...
– Wow.
– No. Jeśli jeszcze się umówimy, wezmę jakiś inny, co?
Baby podobał się pomysł jeżdżenia po mieście w tego typu fajnych, znanych autach. To mógłby być dobry powód, by umawiać się z Jasonem co wieczór. Kiedy mknęli przez miasto z opuszczonym szyberdachem, wszyscy zatrzymywali się żeby popatrzyć. Baby czuła się jak gwiazda.
– Dokąd w ogóle jedziemy? – zapytała.
– Na przedmieściach jest fajna miejscówka – powiedział Jason. – Najlepsze miejsce żeby przećwiczyć scenę, w której Danny daje Sandy pierścionek.
– Dlaczego akurat tę scenę?
– To jedyna scena, w której nie ma innych postaci. Przećwiczymi ją bez przeszkód. Zbudujemy między sobą jakąś chemię. Nie ma nic gorszego niż spektakl, w którym główni aktorzy wyglądają, jakby nigdy wcześniej się nie spotkali.
– Och, jasne, wiem, co masz na myśli.
Jason wskazał na schowek.
– Mam tam scenariusz, jeśli chcesz sobie przypomnieć kwetsie.
– Okej.
Baby otworzyła schowek. Znalazła tam zwiniętą kopię scenariusza. Wyjęła ją i rozwinęła. Jason przygotował się do próby. Zaczęła czytać scenę, ale jej myśli skupiały się na tym, co powiedziały jej pozostałe dziewczyny z obsady. Były przekonane, że zostałą zaproszona na randkę, ale naprawdę wydawało się, że Jasona obchodzi wyłącznie próba.
Była w połowie sceny, kiedy samochód zjechał z drogi na nieoświetloną, żwirową ścieżkę. Przejechali jakieś osiemset metrów i dotarli na polanę przy skarpie, z której roztaczał się ładny widok na przedmieścia. Jason zatrzymał samochód jakieś pięć metrów od skarpy.
– Gdzie jesteśmy? – zapytała Baby, wyglądając przez przednią szybę.
– Na Skarpie Truposza – odpowiedział Jason.
– Miliard kilometrów za końcem świata.
– Słowo daję, nie jest tak źle, jak się wydaje – zaśmiał się Jason. – Do centrum mamy półtora kilometra.
– Dużo osób tu przyjeżdża?
– Myślę, że później się pojawią. Dzieciaki przyjeżdżają tu na randki. Poczekaj godzinę czy dwie, a pojawią się następne auta.
– To naprawdę najlepsze miejsce na próbę?
Jason wzruszył ramionami.
– W mieście nie ma kina samochodowego, więc przyjechaliśmy tutaj. Popatrz w niebo – powiedział, wyciągając palec w górę. – Czy to nie najpiękniejszy widok?
Miał rację. Nad nimi wisiał księżyc w pełni, lśnił jasno na nocnym niebie. Nie było chmur, jedynie księżyc i otaczającego go gwiazdy.
– Widzisz tą dużą gwiazdę? – zapytał Jason, wskazując zbiorowisko gwiazd.
Baby nie miała pojęcia, o którą gwiazdę mu chodzi, więc postanowiła grać.
– Och, tak. Piękna – zgodziła się.
– To Mars.
– Och wow, serio?
– No, znaczy, w sumie to planeta, ale tak naprawdę wszystkie gwiazdy to planety. Tylko z daleka wyglądają jak gwiazdy.
– Nie wiedziałam.
– Uczyłem się o tym w drugiej klasie. Pewnie nieczęsto chodziłaś do szkoły, jak byłaś zamknięta w burdelu.
– Uch, tak, chyba tak.
Baby nie spodziewała się, że odwoła się do jej czasów w B Movie Hell. Miała nadzieję, że się o nich nie dowie, ale jej historia najwyraźniej szybko się rozniosła.
– Próbuję zapomnieć o tym okresie życia – powiedziała.
– Och – bąknął Jason. – To może być trudne, bo dziewczyna grająca Rizzo cały czas o tobie mówi.
Baby poczuła przenikliwy dreszcz. Kiedy pracowała w Bobrzym Pałacu, nie czuła się tym zażenowana, ale teraz – po powrocie do normalnego życia – miała wrażenie, że powinna się tego wstydzić.
– A co mówi Rizzo? – zapytała.
– Że wygrałaś nagrodę za najlepszego loda w burdelu.
– O Boże, nie. To nieprawda!
Za żadne skarby. Jasmine wygrywała tę nagrodę co roku. Ale to inna opowieść. Przez krótką chwilę Jason wydawał się zawiedziony. Próbował zmienić temat, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów.
– Zapalisz? – zapytał.
Baby pokręciła głową. Jason wyciągnął papierosa i zapalił tanią zapalniczką. Zaciągnął się i wstrzymał oddech przez kilka sekund, po czym głośno wypuścił powietrze.
– Nie uwierzyłem w to, co mówiła Rizzo – stwierdził. – Po prostu zazdrości, że dostałaś rolę Sandy. Myśli, że twój ojciec wykorzystał wpływy, żeby ci to załatwić.
Baby się wzdrygnęła.
– Och, co? Czemu?
Jason znów zaciągnął się papierosem. Kiedy palił, wyglądał jak John Travolta, ale nie z Gorączki sobotniej nocy, raczej z Tajnej broni.
– Nie obchodzi mnie, czy twój tata miał z tym coś wspólnego – powiedział. – Mój starszy załatwił mi rolę Danny'ego. Tak to już jest w tym biznesie.
– Serio?
– No. Nie wiem, o co z tym chodzi, serio.
– Czyli dużo osób tak robi?
– No pewnie. Szkoła Aktorska nie dostaje dużych pieniędzy od rządu, więc jeśli dzieciaki mają bogatych starych i wspierają szkołę, dostają duże role. I to jest fair. Gdyby nie ludzie pokroju mojego czy twojego taty, szkoła już dawno by zbankrutowała i nie byłoby żadnych sztuk do wystawienia.
Baby odetchnęła z ulgą.
– To mi trochę poprawiło humor – powiedziała. – Źle się czułam przez to wszystko.
– Niepotrzebnie, Baby. Świetnie śpiewasz i jesteś ładniejsza niż inne dziewczyny, które starały się o tę rolę. I tak byś się dostała, z pomocą ojca czy bez.
– Dzięki. Myślę, że też pasujesz do Danny'ego. Masz świetną fryzurę i ta kurtka świetnie na tobie leży.
Jason się uśmiechnął. Palił, ale i tak miał idealnie białe zęby. Baby nie mogła nie odwzajemnić uśmiechu.
– Zaczynamy próbę? – zapytał.
– Tak, jasne. Od początku?
Jason ostatni raz zaciągnął się papierosem i wyrzucił go przez okno, choć fajka nie była wypalona nawet w połowie.
– Zacznijmy od części, w której Danny dał Sandy pierścionek i nie wie, jak ją objąć.
– Okej.
Jason oparł się i wcisnął przycisk na pulpicie. Dach samochodu zaczął się podnosić, blokując blask księżyca. Baby spojrzała na scenariusz. Bez słabego światła księżyca i gwiazd naprawdę ciężko było odczytać zapisane na kartce słowa. Kiedy znalazła już miejsce, w którym mieli zacząć, zauważyła, że ominęli większość dialogów i zmierzali do tego, jak Danny próbuje uwodzić Sandy, ale ona się opiera. Odłożyła scenariusz na pulpit i czekała na ruch Jasona. Faktycznie, po chwili powoli uniósł prawą rękę i udał, że się przeciąga. Wsunął rękę pod jej ramię.
– Danny, do czego zmierzasz? – zapytała.
– Bardzo cię lubię, Sandy – odpowiedział. – A teraz masz na palcu mój pierścionek...
Jason nachylił się i pocałował ją w usta. Jego oddech cuchnął papierosami. Baby go odepchnęła.
– Danny, co ty robisz?
– Daj spokój, Sandy – powiedział, nachylił się i spróbował ją ponownie pocałować. Udało jej się go powstrzymać, gdy oparła dłoń o jego klatkę piersiową. Ku jej zaskoczeniu, on przeszedł na wyższy poziom aktorstwa: wyciągnął rękę i złapał ją za pierś.
Danny! – wrzasnęła i odepchnęła jego rękę. – Przestań, nigdy się tak nie zachowywałeś.
Jason zaciskał mocniej, niż Baby się spodziewała. To tylko próba, a on zachowywał się naprawdę agresywnie. Jego ręce nieustannie odnajdywały jej piersi, a ona łapała go za nadgarstki i odciągała. W końcu dał sobie spokój z polowaniem na cycki i zaatakował jej twarz, składając obleśny pocałunek na jej ustach. Baby odwróciła głowę, jego język zostawił mokry ślad na jej policzku.
– No dalej, Baby, wiesz, że tego chcesz! – powiedział.
– Chyba Sandy?
Jason zignorował ją i wsunął rękę pod jej bluzkę. Poczuła spoconą dłoń na swojej piersi, gdy próbował wysunąć ją ze stanika. Spoliczkowała go.
Wymierzony policzek poniósł się głośnym echem. I chyba odniósł zamierzony skutek. Jason wydawał się nim zaskoczony, wycofał się na swoje miejsce.
– Wybacz, Baby, byłem za ostry? – zapytał, wyglądał na lekko zażenowanego.
Baby poprawiła bluzkę, żeby odzyskać godność.
– Po prostu nie byłam pewna, czy graliśmy czy nie – powiedziała.
Jason zamrugał kilka razy.
– Ja też nie – odparł. – Trochę się zagalopowaliśmy, co nie?
– Chyba ty się zagalopowałeś.
– Przepraszam, Baby. Po prostu, no, naprawdę mnie kręcisz, wiesz?
– To tylko próba, Jason.
Jason złapał jej nadgarstek. Przyciągnął jej rękę ku sobie i położył dłoń na kroczu. Baby natychmiast wyczuła, że był nakręcony, bardzo nakręcony. Trzymał ją mocno, nie mogła cofnąć ręki.
– Widzisz – powiedział. – Tak właśnie na mnie działasz. Jestem taki twardy przez ciebie, Baby.
– Puść moją rękę!
Nachylił się i pocałował jej szyję, jednocześnie dociskając jej dłoń do sztywnego wybrzuszenia swoich spodni.
– Daj spokój, Baby. Próba przebiegnie szybciej, jeśli pozbędziemy się tego seksualnego napięcia.
Z każdą chwilą coraz bardziej się nad nią nachylał. Jeśli nie zrzuci go z siebie w najbliższym czasie, już jej się to nie uda. Jakoś udało jej się cofnąć rękę znad jego krocza i położyć ją na jego piersi. Liczyła, że to go powstrzyma.
– Co ty robisz? – zapytała, spanikowana.
Jason oddychał ciężko.
– Po prostu wydaje mi się, że łatwiej mi będzie ćwiczyć tę scenę, jak pozbędziemy się tego, co mi postawiłaś – powiedział.
– To może pomyśl o czymś innym, albo idź się przejść?
– Chodziło mi raczej o to, że mogłabyś zrobić mi tego słynnego loda. A potem mógłbym się skupić na próbie, rozumiesz?
Zanim Baby cokolwiek odpowiedziała, Jason wsunął ramię za jej głowę i pchnął ją w kierunku swojego krocza.
– Stój, nie chcę! – krzyknęła Baby. Obróciła głowę w bok i odsunęła się, wcisnęła plecy w drzwiczki samochodu, próbując oddalić się jak najbardziej.
– To może ręką...? – nalegał Jason.
– NIE!
– Coś nie tak? – zapytał, wydawał się zaskoczony.
– Nie jestem na to gotowa – odpowiedziała. – Ledwie cię znam.
Chyba do niego dotarło. Usiadł prosto. Zmarszczył brwi. Chyba dotarło do niego, że źle ocenił sytuację.
– Okej, sorki. Załapałem – powiedział i sięgnął do kieszeni spodni. Wyjął dwadzieścia dolarów. – Jestem idiotą. Dwadzieścia dolców, tak? Tyle kasowałaś w B Movie Hell, prawda?
– Co? Kto ci to powiedział?
Jason wyciągnął ku niej banknot. Baby nie zamierzała go brać, więc nagle, bez ostrzeżenia, znów się na nią rzucił. Wsunął dwadzieścia dolarów pod jej bluzkę, pod stanik, znów przyciskając rękę do piersi. Baby już wciskała się plecami w drzwiczki, nie miała dokąd uciec. Próbowała go odepchnąć stopami, ale to tylko ułożyło jej ciało w pozycji bardziej pionowej, dogodniejszej dla dalszego molestowania. Jason złapał jej koszulkę i pociągnął. Poczuła, jak guzik jej bluzki odskoczył, i zanim się obejrzała, miała niemal zdjęty stanik, cycki na wierzchu. Oczy Jasona pojaśniały, ale w niedobry sposób.
– To mi się podoba! – powiedział, chłonąc wzrokiej jej piersi.
Przycisnął swoje wargi do jej, jego oddech nadal śmierdział papierosami. Zaczął głaskać jej lewą pierść, pocierać kciukiem o sutek, jednocześnie próbując zmusić ją do otwarcia ust.
Sprytnie ułożył ją w pozycji, w której nie mogła mu się opierać, a ona sama wcisnęłą się w kąt przy drzwiach. Odwracała głowę, próbowała znaleźć jakiś punkt oparcia. Jej ręka trafiła na samochodowe radio. Nacisnęła kilka guzików i radio ożyło. Carly Simon zawodziła w refrenie Nobody Does It Better.
– No, Baby, wiesz, że tego chcesz – powiedział Jason, próbując ugryźć ją w ucho. – Nie jestem jak ci obleśni kolesie, których pieprzyłaś. Będziesz moją ulubienicą, słowo.
– Spadaj!
Baby nie mogła jaśniej dać do zrozumienia, że nie była zainteresowana, ale Jason nie słuchał. Albo słuchał, ale ją olewał.
Wtedy usłyszała, że drzwi po jego stronie się otworzyły. Modliła się, żeby nie byli to jego kumple, których zaprosił do wspólnej zabawy. I wtedy usłyszała głos. Głos, którego nie słyszała już od dawna.
– Ej ty, zabieraj łapska!
Pożądliwa mina zniknęła z twarzy Jasona, zastąpiona wyrazem zaskoczenia. Nim zdążył zareagować, został wyciągnięty z samochodu, rozpaczliwie wyciągając ręce i próbując złapać Baby.
Okryła się i wyjrzała przez otwarte drzwiczki. Lewą kostkę Jasona trzymał mężczyzna w czarnych dżinsach, czerwonej skórzanej kurtce i żółtej masce z czerwonym irokezem na czubku. Baby poczuła dreszcz. Przerażenie i bezradność sprzed kilku chwil zostały zastąpione ekscytacją. Nie widziała Joeya Conrada od dawna. Kiedy czuła się samotna, zastanawiała się, czy jeszcze go zobaczy. I oto był, niedaleko auta, ciągnąc Jasona Moxy'ego ku urwisku.
Urwisko. O kurwa!
Przeszła po fotelach i wypadła z auta. Wylądowała kolanami na trawie.
– Joey, nie zabijaj go!
Za późno.
Stanęła na nogi i zobaczyła, jak Czerwony Czub wykonuje zamach i zrzuca Jasona z urwiska.
Usłyszała, jak Jason krzyczał "Kuuuuurwaaaaa!", ale z każdą milisekundą jego głos się oddalał, aż wreszcie zakończył się nieprzyjemnym łupnięciem gdzieś z dołu.
Baby stała oszołomiona, z otwartymi ustami w niemym krzyku. W myślach powtarzała scenę, którą przed chwilą zobaczyła.
– O Boże, zabiłeś go!
Czerwony Czub wyjrzał zza krawędzi skarpy, po czym odwrócił się przodem do niej.
– Nie – odpowiedział.
– Czyli nic mu nie jest? Nie umarł?
– Nie. Umarł.
– Czyli jednak go zabiłeś?
– Nie. Spadł.
– Przecież widziałam, jak zrzuciłeś go z urwiska!
Czerwony Czub przez chwilę zastanawiał się nad jej słowami.
– Nie, spadł – powtórzył i dodał: – kiedy puściłem jego nogę.
Baby podświadomie zdała sobie sprawę, że pewnie wygląda okropnie. Poprawiła bluzkę i przeczesała włosy dłonią, odgarniając za ucho kilka kosmyków.
– O mój Boże, mamy straszne kłopoty – powiedziała, kiedy cała sytuacja zaczęła do niej docierać. – Musiałeś go zrzucać?
– Robił ci krzywdę.
Baby patrzyła na niego. Ciężko odczytać cokolwiek z twarzy kogoś, kto kryje się za maską, widziała tylko oczy. Ale cieszyła się, że go widzi. Zabił odtwórcę głównej roli w teatralnej wersji Gorączki sobotniej nocy, bo chciał ją zgwałcić. Coś w niej pękło. Zapomniała o Jasonie Moxym i tym, jakie to straszne, że umarł, że prawdopodobnie rozbił sobie czaszkę na skałach pod skarpą. Patrzyła w halloweenową maskę Czerwonego Czuba, przypominała sobie wszystkie sny, jakie o nim śniła. Serce waliło jej z prędkością miliona kilometrów na godzinę, każda komórka jej ciała była tak żywa jak nigdy wcześniej. Do diabła z zahamowaniami i samokontrolą. Podbiegła do niego, objęła rękami w pasie i ukryła twarz w jego piersi.
– Och, Boże, tęskniłam za tobą – powiedziała.

< poprzedni

Komentarze

Popularne

The Day It Rained Blood - Dwa

The Day It Rained Blood - Prolog

The Day It Rained Blood - Jeden