The Plot to Kill the Pope - Sześćdziesiąt pięć
Wywołane śmiercią ojca wycie Baby było bardziej bolesne niż wszystko,
co spotkało Alexis Calhoon tego dnia. Znała Devona od dawna i, mimo
różnic, zawsze podziwiała jego chęć robienia rzeczy właściwych, nawet jeśli nie
były one dobre. Calhoon straciła ojca, kiedy była dzieckiem, ale nie w tak
okropny sposób. Chciała objąć Baby i zapewnić, że wszystko będzie dobrze,
ale czasami nie sposób znaleźć słowa, by ukoić czyjeś cierpienie. Joey Conrad
(który na pewno również cierpiał, ponieważ stracił swojego mentora) otoczył
Baby ramionami i próbował ją uspokoić.
Calhoon odsunęła się, żeby dać im chwilę prywatności. Podeszła
do Rodeo Rexa, który stał na uboczu z bronią w ręku i rozglądał się
po jadalni, wypatrując innych ocalałych mutantów.
– Jestem Alexis Calhoon – powiedziała, wyciągając dłoń. –
Dyrektor Operacji Fantom.
Rex przestał wypatrywać znaków życia wśród trupów
i zdjął Stetsona. Przycisnął go do piersi, po czym potrząsnął jej ręką.
– Rodeo Rex, do usług – powiedział.
– Wiem, kim jesteś – odparła Calhoon i dodała. – Kim wy wszyscy jesteście.
– Nie wiem, co o nas słyszałaś – powiedział Rex. – Ale
przyjechaliśmy tutaj, żeby nie dopuścić do zabójstwa papieża.
– I się wam udało.
Rex popatrzył na zegarek, prawdopodobnie po raz tysięczny
tego dnia.
– I chyba zrobiliśmy to minutę przed czasem.
– Wiedzieliście, o której godzinie to miało się stać?
– Powiedzmy. Szalona wróżka miała wizję, że papież zginie za
jakąś minutę.
Calhoon nie była pewna, czy żartował czy nie, ale nie
wyglądał na osobę skorą do dowcipów.
– Wróżka? – powtórzyła.
Rex przewrócił oczami.
– Wiem, też nie do końca jej wierzyłem. Ale powiedziano mi,
że zegarek przestanie odliczać czas w momencie, kiedy zabójca papieża zostanie
unieszkodliwiony.
– Cóż, w imieniu swoim i papieża, chciałabym wam
podziękować – powiedziała Calhoon. – Właściwie, chciałabym was zatrudnić.
Obok Rexa pojawił się Elvis.
– Zatrudnić nas? – powiedział. – Po co?
– Przydalibyście się w moim wydziale.
– Jesteśmy poszukiwanymi mordercami – powiedział Rex. –
Wątpię, żebyś mogła nas zatrudnić!
Calhoon zniżyła głos.
– Mogę sprawić, żeby wasza kryminalna przeszłość zniknęła.
Rex uniósł brwi.
– Naprawdę? Jak?
– Mam taką władzę. O ile nie zabiliście żadnego
prezydenta, króla czy innego światowego przywódcy, mogę oczyścić was ze wszystkiego.
Rex zastanowił się przez chwilę.
– Czyli możesz wyczyścić naszą całą kryminalną przeszłość? – powiedział ostrożnie.
– Nawet jego. – Calhoon wskazała Bourbon Kida, który gasił
papierosa na samochodzie Elvisa. Na szczęście Elvis tego nie widział. Patrzył
w inną stronę.
Nim Rex odpowiedział na hojną propozycję Calhoon, Elvis szturchnął
go w ramię.
– Twój zegarek nie miał się zatrzymać, kiedy papież będzie
bezpieczny? – zapytał, wskazując na urządzenie.
Zegarek nadal tykał, mimo że Frankenstein umarł. Kiedy Rex spojrzał
na tarczę, do końca odliczania zostało siedem
sekund.
Zamierzał coś powiedzieć, ale – zupełnie znikąd – rozległ się krzyk Jasmine.
– JESZCZE JEDEN ZOMBIE!
Rex i Elvis sięgnęli po pistolety i ruszyli do akcji.
Odwrócili się i zaczęli rozglądać po pomieszczeniu w poszukiwaniu
mutanta, o którym mówiła Jasmine. Dziewczyna wyrwała broń z rąk
leżącego w pobliżu trupa i wymierzyła w scenę, mając nadzieję samodzielnie
wykończyć potwora.
Rex i Elvis krzyknęli jednocześnie.
– JASMINE NIEEEEE!
Ich wrzask nie został usłyszany. Jasmine wystrzeliła sześć
razy, jeden po drugim. Kto by pomyślał, że była tak dobrym strzelcem? Wszystkie
sześć pocisków trafiło w cel.
Po huku wystrzałów dało się słyszeć, jak Rex, Elvis
i Calhoon uderzali się dłońmi w czoła w reakcji na to, co
zrobiła.
Strzeliła do papieża.
Sześć razy.
Wyczołgał się spod trupa Solomona Bennetta i podnosił się
na nogi, kiedy zauważyła go Jasmine. Wzięła go za zmutowanego gościa, bo część
jego twarzy pokrywały krew i mózg Solomona. Sześć minut później, papież nie żył.
Jeśli to miałoby kogoś pocieszyć (ale, prawdę mówiąc, była to marna pociecha), umarł niemal natychmiast.
Cierpiał krótko, a ból prawdopodobnie i tak był niewielki
z powodu dużej ilości leków przeciwbólowych, którymi go nafaszerowano.
Calhoon poczuła, że uginały się pod nią kolana. Wyciągnęła
rękę i oparła się o ramię Rodeo Rexa, dopiero teraz zauważając, że on
również został postrzelony. W bicepsie, gdzie trafiła kula, miał otwór.
Wyglądało na to, że nabój mu nie przeszkadzał, za to – tak jak Calhoon – miał
na twarzy wymalowaną rozpacz.
Jasmine opuściła broń. Na jej twarzy pojawił się szeroki
uśmiech.
– Widzieliście? – krzyknęła radośnie. – Załatwiłam jednego!
Calhoon nie mogła w to uwierzyć. Po tym wszystkim, przez
co przeszli, żeby ocalić papieża, zginął on z ręki uzbrojonej, zamaskowanej,
brązowoskórej fałszywej Britney Spears.
Rex wytłumaczył się za Jasmine.
– Ona nie chciała.
– Tak. – Calhoon westchnęła. – Jak mówiłam, mogę oczyścić wasze
kartoteki, o ile nie zabiliście żadnego papieża, króla czy innego
światowego dowódca. Ale wasza koleżanka Jasmine, która właśnie zabiła papieża…
Dla niej nie mogę zrobić nic.
Rex zerknął na zegarek. Zatrzymał się na 0.00. Zamknął oczy
i uderzył się w czoło metalową dłonią. Wyglądał za sfrustrowanego.
Z kolei Jasmine wydawała się bardzo zadowolona z siebie. Podeszła do
nich z szerokim uśmiechem na twarzy. Pociągnęła Elvisa za rękaw.
– Widziałeś? – zapytała.
– Tak, to było świetne – uprzejmie odpowiedział Elvis.
– Mogę zostać członkinią Łowców Trupów?
Elvis pogłaskał ją po głowie. Popatrzył na Rexa, który
zakładał kapelusz z powrotem na głowę. Dopiero Calhoon udzieliła Jasmine
odpowiedzi.
– Kochana, właśnie zabiłaś papieża! Do końca życia będziesz miała na ogonie agencje rządowe,
łowców nagród, zabójców i innych szaleńców chcących cię zabić.
Rodeo Rex nabrał tchu i odpowiedział w imieniu Jasmine:
– Lepiej przekaż tym wszystkim ludziom, że każdy, kto spróbuje
ją zabić, będzie musiał zmierzyć się ze mną, Elvisem i Bourbon Kidem. Bo
właśnie została najnowszym członkiem Łowców Trupów.
Jasmine z radością zaklaskała w dłonie.
– Ekstra! – wykrzyknęła. – I wystarczyło tylko zabić
papieża!
Elvis otoczył Jasmine ręką i pocałował ją w czoło.
– Tak, dobrze się spisałaś, skarbie. Liczyłem na coś innego,
ale i tak, dobra robota.
Calhoon delikatnie uderzyła Rexa w brzuch.
– Lepiej się zbierajcie, bo pięć minut temu, kiedy robiliście
tę rzeź, wezwałam posiłki.
– Co powiesz ludziom? – zapytał Rex.
Bourbon Kid zeskoczył z maski Cadillaca i przeszedł
na środek jadalni. W dłoni miał butelkę szampana. Do szyjki wetknął
podpalony kawałek tkaniny.
– Nie ma co opowiadać – powiedział. – Wszystko spłonęło.
Calhoon nie rozważała spalenia tego miejsca i nie była
przekonana do tego pomysłu, ale Bourbon Kid już rzucił butelkę w kierunku
kurtyny. Materiał szybko zajął się ogniem. W perspektywie, była to
prawdopodobnie dobre rozwiązanie. Spalenie tego miejsca mogło ocalić Calhoon
przed koniecznością wyjaśniania FBI, że człowiek znany jako Frankenstein (stworzony
w ramach eksperymentu, który nadzorowała) pojawił się tutaj i zabił połowę
gości. Doktor Jekyll (jej były pracownik) zatruł resztę i uciekł z mistralitem.
I, cóż, była jeszcze kwestia Łowców Trupów i przypadkowego zabicia
papieża przez osobę, która wzięła go za zombie. Gdyby opowiedziała o tym
komukolwiek, na resztę życia trafiłaby do Zakładu Grimwalda.
– Hej, Czub, zbieramy się! – krzyknął Rex do Joeya.
Ten próbował pocieszyć Baby, która wciąż była w rozsypce
po przerażającej i brutalnej śmierci ojca.
– Powinienem zostać z Baby – odkrzyknął.
Calhoon ostrożnie podeszła do Joeya. Położyła dłoń na jego
ramieniu.
– Skarbie – powiedziała – powinieneś uciekać. Jeśli zostaniesz
tu jeszcze dwie minuty, nie dam rady ci pomóc. Papież umarł i musicie się stąd
wynosić.
Joey złapał Baby za rękę i otarł łzy z jej
policzków.
– Powinnaś iść z nami – powiedział.
– Nie, nie powinna – odparła Calhoon. – Właśnie umarł jej
ojciec. Jeśli ucieknie z wami, nie będzie mogła wziąć udziału
w pogrzebie.
Jasmine dorzuciła swoją hojną, ale niepotrzebną, ofertę.
– Może spać u mnie – powiedziała.
Calhoon skrzywiła się i pokręciła głową
z niedowierzaniem, po czym zwróciła się do całego pokoju:
– Czy ktoś może wyjaśnić Jasmine, co oznacza zabicie papieża?
– zapytała. – Baby może zostać u mnie, dopóki sprawa nie ucichnie. Reszta
naprawdę powinna się stąd wynosić, i to
już!
Joey klęknął przy Baby i ujął jej dłoń.
– Wrócę po ciebie, kiedy wszystko się uspokoi, obiecuję.
Głośny szum płonących kotar przypomniał wszystkim, że, bez
względu na to, czy wsparcie Calhoon pojawi się w ciągu pięciu minut czy
nie, i tak powinni się jak najszybciej wynosić.
Rex podniósł martwe ciało Devona Pincenta i zarzucił je sobie
na ramię.
– Co ty robisz? – zapytała Baby.
– Nie może tu spłonąć. Wyniosę go na zewnątrz, a potem
naprawdę musimy iść.
– Jeszcze raz dzięki za wszystko, co tu zrobiliście! –
krzyknęła za nim.
– Żaden problem – odpowiedział Rex. – I zrób sobie przysługę. Kiedy dwór już spłonie,
zrzuć winę na nas. Poradzimy sobie.
W tym momencie Alexis Calhoon chciałaby objąć Rexa.
Zrzucenie winy na gang seryjnych morderców, którego istnienia bała się większość
ludzi, było dużo łatwiejsze niż próby udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień.
< poprzedni
Komentarze
Prześlij komentarz