The Plot to Kill the Pope - Sześćdziesiąt osiem
Blake Jackson był mile zaskoczony tym, jak bardzo podobał mu się
spektakl Grease. Baby śpiewała
lepiej, niż się spodziewał, w szczególności błysnęła w Hopelessly Devoted to You. Było to tym
bardziej imponujące, że wzięła udział tylko w jednej próbie z resztą
obsady. Większość jej prób odbywała się w celi, co musiało być irytujące dla współwięźniów.
Cała obsada zdawała się dobrze przyjąć sytuację Baby.
– Poszło dużo lepiej, niż sądziłem – szepnął Jackson do Alexis
Calhoon.
Siedzieli przy prywatnym stoliku na tyłach sali. Calhoon
miała na sobie elegancką, czarną sukienkę podkreślającą jej kobiecość; Jackson
nigdy nie widział jej w czymś takim. On miał na sobie klasyczny czarny
garnitur. Bawił się dobrze od samego początku, odkąd przyjechali i przeszli
po czerwonym dywanie. Czuł nieoczekiwany dreszcz i posmak tego, jak
zapewne smakuje sława.
Podczas poprzedniej wizyty w teatrze, Jackson siedział
w jednym z wielu rzędów i praktycznie nie miał miejsca na nogi.
Na żądanie Calhoon, przydzielono im specjalny stół na końcu przejścia, które
biegło przez środek sali. Przed nimi znajdowało się pięćdziesiąt rzędów foteli
i wszystkie miejsca były zajęte. Premiera była zdecydowanie udana.
– Baby wspaniale śpiewa – zauważyła Calhoon. – Mogłaby być
piosenkarką.
– Tak. Ale uważam, że dziewczyna grająca Marty jest lepsza.
Ma niesamowite płuca.
– To ona będzie grać Sandy podczas pozostałych spektaklów.
– To może przejdę się na to ponownie – powiedział Jackson. –
Jest niesamowita.
Mężczyzna w czarnej skórzanej marynarce, siedzący przy przejściu
w ostatnim rzędzie, obejrzał się, by zobaczyć, kto rozmawiał
w trakcie przedstawienia. Miał okulary przeciwsłoneczne, co było dziwne,
biorąc pod uwagę, że byli w budynku, i wyglądał jak Elvis Presley.
Zerknął ponad szkłami i spiorunował Jacksona wzrokiem.
– Zamkniesz się pan? – warknął. – Niektórzy próbują oglądać.
Gdy facet odwrócił się, by kontynuować seans, Jackson szepnął
do Calhoon:
– Ale wrażliwiec, co?
Calhoon uciszyła go i wskazała na scenę.
– Patrz, co Baby robi tu z papierosem.
Przedstawienie zbliżało się do końca, Baby miała na sobie
czarną kurtkę i obcisłe czarne spodnie i była gotowa do wykonania You’re the One that I Want. W dłoni
trzymała pudełko papierosów. Wyciągnęła jednego zębami i, ku zdumieniu
widzów, papieros sam się zapalił, gdy się zaciągnęła.
– Wow – powiedział Jackson, próbując opanować chęć bicia
brawo na wypadek, gdyby podobny do Elvisa facet znowu miał się oburzyć. –
Dobre. Ciekawe, gdzie się tego nauczyła.
– Pokazał jej to jeden z moich ludzi – szepnęła Calhoon.
– Jeden z twoich
ludzi? Który?
– Cicho, zaraz będą śpiewać. Uwielbiam tę piosenkę.
Obsada zaczęła wykonywać You’re
the One that I Want. Całość robiła wrażenie dzięki wspaniałemu wokalowi
Baby i Danny’ego Zuco oraz dobrej choreografii.
W połowie piosenki cała widownia zaczęła śpiewać wraz
z aktorami, kilka osób poderwało się z miejsc i zaczęło tańczyć.
Blake Jackson bawił się tak dobrze, że zapomniał, po co tu przyszedł.
Prawdę mówiąc, był tak zaaferowany, że nawet nie zauważył
obecności Joeya Conrada, dopóki ten nie przeszedł obok niego. Miał na sobie
czerwoną skórzaną kurtkę i mimo że nie założył żółtej maski na głowę, Jackson
natychmiast go rozpoznał. Joey zignorował Jacksona i Calhoon, szedł
głównym przejściem w kierunku sceny.
– O kurwa! – powiedział Jackson. – Czy to Joey Conrad? –
Wstał z miejsca, zamierzając znaleźć sposób na aresztowanie Joeya.
– Siadaj, Blake – powiedziała Calhoon.
– Co?
Elvis odwrócił się ponownie i wychylił ponad oparciem
fotela.
– Powiedziała, żebyś siadał, złamasie!
Jackson niechętnie usiadł, żeby uniknąć konfrontacji
z Elvisem, którego chyba aż świerzbiło, żeby mu przywalić. Alexis Calhoon
nie ruszyła się z miejsca i wydawała się nieporuszona przybyciem
Joeya Conrada.
– Alexis, co się dzieje? – zapytał Jackson.
– Oglądaj.
Joey Conrad szedł przejściem, aż dotarł do sceny. Zatrzymał się
kilka kroków przed nią i popatrzył na Baby. Nikt z widowni chyba go
nie zauważył, a nawet jeśli, nie zwrócono na niego uwagi. Wszystkich
porwało wykonanie You’re the One that I
Want.
Baby nie zauważyła Joeya od razu. Zrobiła to dopiero po
wykonaniu obrotu. Przestała śpiewać w połowie swojej solowej partii. Na
jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Podeszła do krawędzi sceny. Joey
wyciągnął ręce, zachęcając ją, by skoczyła. Baby nie zawahała się, zeskoczyła
ze sceny i wylądowała w jego ramionach. Otoczyła jego biodra nogami.
Para pocałowała się namiętnie, wprawiając część widzów w zakłopotanie;
pozostali klaskali i krzyczeli, zakładając, że to nowy zwrot fabularny
wprowadzony do zakończenia Grease.
– To okropne – powiedział Jackson. – To przypomina bardziej Dirty Dancing niż Grease. Co za farsa.
– Wciąż nie rozumiesz, co? – beztrosko zapytała Calhoon.
Jackson był oburzony, nie tylko tym, że Joey Conrad się
pojawił i jakoś minął ochronę. Całe przedstawienie zostało zrujnowane,
a tak bardzo mu się podobało.
– Poważnie, Alexis, co tu się wyprawia? – powiedział, wstając.
– Jakim cudem on minął naszych ludzi?
Nie czekał na odpowiedź. Postanowił pójść i znaleźć
kilku tajniaków, którzy byli rozstawieni w teatrze. Pospieszył do wyjścia,
ale drogę zastąpił mu wielki Anioł Piekła ubrany w sztruks, z kapeluszem
na głowie. Rodeo Rex wszedł do teatru na Joeyem i wyglądał, jakby miał coś
do załatwienia. Instynkt podpowiedział Jacksonowi, że miał kłopoty. Odwrócił się,
by spróbować wyjść drugimi drzwiami, ale tam stał Bourbon Kid, niwelując szanse
na ucieczkę.
Zaczął panować chaos. Obsada Grease próbowała utrzymać spektakl bez głównej roli kobiecej,
której odtwórczyni całowała się z Joeyem w przejściu. Widownia zaczynała
buczeć. Co gorsza, Elvis wstał z fotela i złapał Jacksona za ramię.
Miał bardzo mocny uścisk.
– Chodź, koleś, przejdziemy się – powiedział Elvis.
Jackson przełknął ślinę, spojrzał na Calhoon i zapytał
ponownie:
– Co tu się wyprawia?
– Wiem, że to byłeś ty, Blake – odpowiedziała Calhoon.
– Co?
Calhoon wstała i podeszła do niego. Poklepała go po
ramieniu.
– Zapomniałeś o Dorothy – powiedziała.
– O kim?
– Pani Landingham, pamiętasz ją? Zamknęła się w ukrytym
pokoju, kiedy w dworze pojawił się Frankenstein. Odwiedziłam ją kiedyś
i powiedziała mi, że przywiozłeś szampana na ten wielki dzień.
Jacksonowi nagle zebrało się na wymioty. Jego żołądek się skręcił,
a w ustach mu zaschło. Serce mu waliło, a mózg pracował jak maszyna,
próbując znaleźć wyjście z niezręcznej sytuacji, w której się
znalazł.
Próbował uwolnić się od Elvisa.
– Nie wyjdziecie stąd żywi – zagroził. – Na zewnątrz są moi
ludzie. Budynek jest otoczony.
– Wcale nie – odparł Elvis.
Calhoon rozkoszowała się swoim tryumfem. Poklepała Jacksona
po policzku w bardzo protekcjonalny sposób.
– Odesłałam twoich ludzi do domu – powiedziała i puściła
do niego oczko.
Jackson wiedział, że jego jedyną szansą była ucieczka, ale
brakowało mu sił, by uwolnić się z uchwytu Elvisa. Krzyki o pomoc
niczego by nie wniosły; zostałyby zagłuszone przez coraz głośniejsze buczenie
publiczności, do której docierało, że spektakl został zrujnowany.
– Uspokój się – powiedziała Calhoon. – Nie zabiją cię.
Jackson zrobił głęboki wdech. Wiedział, że czekały go inne
nieprzyjemności, ale z ulgą przyjął fakt, że jego życie nie było
zagrożone.
– Och, Bogu dzięki – powiedział i odetchnął.
– Żartowałam – odparła Calhoon z cierpkim uśmiechem. –
Oczywiście, że cię zabiją.
Elvis, Rodeo Rex i Bourbon Kid wyprowadzili Jacksona
z teatru. Baby i Joey wyszli po cichu bocznymi drzwiami. Calhoon
wiedziała, że nigdy więcej nie zobaczy Łowców Trupów. I że jeśli jeszcze
kiedyś zobaczy Blake’s Jacksona, będzie to przy okazji jego pogrzebu. Nie miała
pojęcia, co stało się z Baby i Joeyem Conradem, ale miała nadzieję,
że żyli długo i szczęśliwie, być może w Nowej Zelandii.
< poprzedni
Komentarze
Prześlij komentarz