The Plot to Kill the Pope - Szafa


Chłopiec nigdy nie zapomni pisku opon samochodu zatrzymującego się przed domem. On i jego ojciec budowali wioskę z Lego, ale na ten dźwięk ojciec poderwał się i podbiegł do okna. Wyjrzał przez żaluzje. W tamtej chwili cały świat się zmienił.
Ojciec chłopca cofnął się od okna. Z jego twarzy odpłynęły kolory. Chłopiec miał tylko pięć lat, ale wiedział, że coś się stało. Ojciec podszedł do niego i podniósł z podłogi. Mocno przytulił chłopca do piersi i poniósł korytarzem aż do sypialni. Położył go na podłodze przy szafie. Następnie otworzył drzwi szafy i kazał chłopcu wejść do środka.
– Co się stało, tatusiu?
– Nic. Pobawimy się w chowanego. Zostaniesz tu, dopóki nie znajdzie cię mama, rozumiesz?
– Dobrze.
Ojciec wydawał się podenerwowany, czymś przejęty, ale chłopiec nie rozumiał tego. Obok stóp znalazł discmana i słuchawki. Jego ojciec schylił się i podniósł je.
– Zostaniesz w szafie i będziesz słuchał muzyki. Nie wydawaj żadnych dźwięków, dobrze?
– Dobrze, tato.
Włosy opadały ojcu na twarz, ale nie próbował ich odgarnąć. Położył obydwie dłonie na barkach chłopca i spojrzał mu w oczy.
– Bez względu na wszystko – powiedział – cokolwiek zobaczysz, albo usłyszysz, słuchaj muzyki, skup się na muzyce i niczym więcej. I nie wychodź z szafy, dopóki ci nie pozwolę, dobrze?
– Co się dzieje, tato?
Ojciec włożył mu słuchawki do uszu.
– Po prostu posłuchaj muzyki, synu. Skup się na muzyce. Pan cię obroni. – Pocałował chłopca w czoło i szepnął: – Kocham cię, synku, i twoja mama też. Zawsze.
Ojciec chłopca wcisnął przycisk na walkmanie i zamknął drzwi szafy. W środku było ciemno. Jedynym źródłem światła były cienkie wycięcie w drewnianych drzwiach.
Skup się na muzyce.
Chłopiec zrobił, co kazał mu ojciec, chociaż wciąż słyszał w myślach "Pan cię obroni". Obroni przed czym? Zadawał sobie to pytanie, dopóki nie wciągnął się w muzykę. Matka puszczała to bez przerwy. Była to kompilacja jej ulubionych pieśni katolickich w wykonaniu lokalnego chóru kościelnego. Ze słuchawek dobiegała teraz Cicha noc. Chłopiec lubił tę piosenkę, ponieważ była ulubioną piosenką jego mamy. Zawsze śpiewała mu ją do snu, gdy zbliżało się Boże Narodzenie. Ale miał już siedem lat, czasy siedzenia u mamy na kolanach i słuchania jej pięknego głosu należały do przeszłości. Teraz jego światem były Lego i zabawkowe pistolety.
W połowie Cichej nocy usłyszał głośny huk. Podskoczył. Huk zwykle oznaczał koniec czegoś, na przykład pęknięciue balonu albo opony. Chłopiec słyszał już obydwie te rzeczy, ale żadna z nich nie była tak głośna jak huk, który wstrząsnął nim w szafie.
Skup się na muzyce.
Przypomniał sobie słowa ojca. Próbował słuchać i rozumieć tekst, zablokować inne myśli. Niektóre słowa nie miały dla niego sensu. To uspokajający głos wokalistów sprawiał, że piosenka była ładna, nie słowa. Podczas cichszych fragmentów słyszał dobiegające z salonu krzyki. Krzyki kobiety. Czyżby jego matka wróciła wcześniej z pracy?
Skup się na muzyce, synku.
Po jego policzku pociekła łza. Nie był pewien, dlaczego płakał, ale wiedział, że się bał. Gra, w którą grał z ojcem, nie miała magii wcześniejszych zabaw. Powietrze w szafie było gęste i duszne. Pasma światła wpadające przez szczeliny oświetlały unoszące się wokół niego drobiny kurzu. Był sam, za jedyne towarzystwo mając głosy kościelnego chóru.
Kiedy Cicha noc się skończyła, przez dwie sekundy panowała cisza, po której zaczęła się kolejna piosenka. W ciągu tych dwóch sekund chłopiec usłyszał męski głos z sąsiedniego pokoju. Nie wiedział, czy to głos jego ojca czy nie.
Następne na płycie było Amazing Grace. Tej piosenki nie mógł słuchać przez kilka następnych lat Ale zawsze będzie przypominała mu o dniu, w którym zamordowano jego rodziców. I chwili, gdy spojrzał w oczy ich zabójcy.
Niski, krępy mężczyzna w niebieskim dresie i czarnej kominiarce wszedł do sypialni. W ręce miał długi ostry nóż pokryty gęstymi plamami czerwonej krwi. Krwi rodziców chłopca.
Przeszywające zielone oczy mężczyzny w kominiarce sondowały pokój, aż zatrzymały się na drzwiach do szafy. Patrzyły przez wycięcia prosto na chłopca. Mężczyzna zrobił krok w tamtą stronę, ale coś odwróciło jego uwagę. Później chłopiec zrozumie, że to dźwięk syren policyjnych dobiegający z niedaleka. Mężczyzna w kominiarce jeszcze raz obejrzał się na szafę, potem odwrócił i zniknął z pomieszczenia jak cień, rozpłynął się w ciemności.
Chłopiec siedział w szafie, koncentrując się na muzyce, jeszcze dziesięć minut, aż do sypialni wszedł kolejny człowiek. Chłopiec go rozpoznał. Był to Devon Pincent, przyjaciel jego ojca. Miał broń i szedł ostrożnie, na wypadek gdyby intruz był w domu. Ale go nie było. Od dawna.
Devon rozejrzał się po sypialni, mierząc z pistoletu we wszystko, na co spojrzał. W końcu, tak jak mężczyzna w kominiarce, skupił spojrzenie na szafie. Ostrożnie podszedł do niej z bronią gotową do strzału. Wyciągnął wolną rękę i otworzył drzwiczki. Na widok chłopca schował pistolet do kabury ukrytej pod kurtką. Zdjął słuchawki z głowy chłopca.
– Cześć, Joey – powiedział. – Chciałbym, żebyś ze mną poszedł. Ale musisz mieć zamknięte oczy, dobrze?
Devon podniósł go i wyniósł z domu do czekającej na zewnątrz karetki. Ale Joey nie zamknął oczu. Widział wszystko.

< poprzedni

Komentarze

Popularne

The Day It Rained Blood - Dwa

The Day It Rained Blood - Prolog

The Day It Rained Blood - Jeden